Pierwszy dzień jesieni

Jechać czy nie jechać? Oczywiście że jechać, bez względu na to jak jest za oknem. Jeżeli nie pojechałem, to żałowałem. Mgła zwykle zaczynała być widoczna dopiero jak dojeżdżałem do lasu, gdzie za oknem swojego łóżka wstawałem rozczarowany. Rozczarowany dlatego, że przez okno dzień wyglądał na całkiem przejrzysty - bez wymarzonych warunków.

Sam start dronem w takiej mgle jest ekscytujący. Unosisz się do góry, a nagle widzisz przełamanie we mgle i jesteś nad nią. Latasz i patrzysz na puchate obłoki. Szukasz interesujących ujęć, zmieniasz pułap i wlatujesz lekko w mgiełkę. Potem lecisz w inne miejsce i szukasz dziur w mleku i prześwitu na drzewa. Robisz to aż do wyczerpania baterii, bo można latać i latać. Ciężko powiedzieć sobie, że skończyłeś.



Jeżeli chcesz zdobyć to czego pragniesz, to musisz wstawać. Musisz wybierać się na zewnątrz nawet jak Ci się nie chce. Najlepiej dzień wcześniej się na to nastawić (z już wybranym miejscem), a rano tylko ubrać się i jechać.

Widok z lotu ptaka jest zachwycający, tylko że nie można się zafiksować na jednej perspektywie. Podczas lokalnych mgiełek warto też wziąć aparat w ręce i przejść się po lesie lub długą ogniskową wyłapywać delikatne akcenty.


Wstawanie na wschody słońca jest też dużo prostsze, wystarczy 6 rano w październiku. Niestety, ale też czasami trzeba skrobać szybę jeżeli zamierzamy gdzieś dojechać samochodem. Co jest dobrym oznacznikiem mgiełki, jeżeli lekki szron osiądzie na pojeździe czy dachówce.

